28 kwietnia 2014

Orange, bloody orange!


Od kiedy odkryłam pomarańcze z Sycylii, jemy dużo tych pysznych owoców. Na śniadanie, w koktajlach,  w owsiance, do sałatki, na deser. Wszędzie przemycam ich cytrusowy aromat, delikatną słodycz i cudowną soczystość. Kiedy chcę przyrządzić je w wersji wytrawnej, sięgam do regionów, w których najlepiej wiedzą, jak wykorzystać pomarańczową moc. Inspiracji szukam w Maroku, Hiszpanii, we Włoszech, wszędzie tam, gdzie gaje pomarańczowe są elementem krajobrazu, tak jak u nas sady jabłkowe. 

Plastry pomarańczy zamarynowane w ziarnach uprażonej kolendry i odrobinie miodu smakują wyśmienicie z grilowaną białą rybą, tradycyjne, włoskie połączenie ich z chrupiącym fenkułem sprawdza się w tej roli równie dobrze, a prosta sałatka z pomarańczy z cebulą i oliwkami z marokańskim rodowodem potrafi powalić z nóg. Z kolei dzisiejszą sałatkę zapożyczyłam z A House in the Hills, ponieważ bardzo lubię połączenie pieczonych buraczków z pomarańczami. Od kiedy tylko zaczęłam piec buraki, zawsze ścieram je na mandolinie i marynuję w oliwie, balsamico i soku wyciśniętym z pomarańczy właśnie. Największą zaletą sałatki jest jej prostota. Połączenie dwóch głównych smaków, zaostrzonych odrobiną cebulki i subtelnym dresingiem, jest zupełnie wystarczający. Nic dodać, nic ująć. Dla mnie ideał.




Sałatka z czerwonych pomarańczy z burakami
Źródło przepisu A HOUSE IN THE HILLS

  • 4 buraki (oryginalnie 2 żółte i 2 czerwone)
  • 5 małych, czerwonych pomarańczy
  • zielone łodyżki fenkułu do podania (kopru włoskiego)
  • 1/2 małej, czerwonej cebulki
  • 1 posiekana drobno szalotka
  • 1 łyżka musztardy gruboziarnistej
  • 2 łyżki oliwy z oliwek z pierwszego tłoczenia
  • 1 łyżka octu z białego wina
  • sól i pieprz do smaku
Buraki umyć, zawinąć w folię i upiec do miękkości (około 1 h w 200). Wystudzić, obrać i pokroić w plastry. Plastry buraka ułożyć na półmisku, przełożyć plastrami pomarańczy i krążkami czerwonej cebuli. Doprawić solą i świeżo zmielonym, czarnym pieprzem. Pozostałe składniki wymieszać i powstałym dresingiem skropić sałatkę. Podawać posypaną łodyżkami fenkułu.

27 kwietnia 2014

Zjedz kaszę na śniadanie!

Ostatnio robiłam małe porządki w szafkach z zapasami. Co prawda byłam świadoma ilości słoików więc nawet nie przeraziła mnie różnorodność kasz wszelkiej maści, postanowiłam natomiast z tej okazji częściej sięgać poza pierwszą linię mojej pokaźnej kolekcji i bardziej urozmaicać posiłki z kaszą w roli głównej. Zamierzam co najmniej raz w tygodniu zaglądać głębiej w szafki i konsumować zawartość spiżarni z pożytkiem dla zdrowia oraz przez wzgląd na oszczędność miejsca, którego w mojej kuchni zawsze mi brakuje :)


Skoro postanowienie zostało ogłoszone publicznie, mogę z zapałem zabrać się do poszukiwań wyjątkowych smaków, a tymczasem zostawiam wam przepis na wyśmienitą sałatkę z kaszą jaglaną, która bezwzględnie należy do mojej pierwszej linii wśród kasz. Sałatka inspirowana bajecznie pysznym połączeniem bazylii z truskawkami, wzbogacona o cytrusowy akcent pomarańczy. Idealna na odżywcze, orzeźwiające i pyszne śniadanie. 




Kasza jaglana z truskawkami,
pomarańczami i bazylią
2 porcje

1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
1 szklanka pokrojonych truskawek
2 małe pomarańcze (lub 1 duża), pokrojone w plasterki
garść bazylii, posiekanej w paseczki
1 łyżka oleju z orzechów włoskich
1 łyżka syropu klonowego lub płynnego miodu

Wszystkie składniki delikatnie połączyć.
Najlepiej smakuje lekko schłodzona.

19 kwietnia 2014

Pogodnych Świąt!


Kochani!
Życzę Wam, By Święta były dla Was wyjątkowym czasem, 
przepełnionym radością, 
abyście ten wspaniały czas spędzili w gronie kochających i kochanych osób. 
Cieszcie się spokojem i miłością.

Dominika

17 kwietnia 2014

Przedświąteczne porządki i bardzo prosta sałatka

Przedświąteczne porządki już za mną. Menu opracowane, zawartość koszyka przemyślana, skorupki z cebuli piętrzą się pod oknem, co poniektóre śledzie marynują się już od tygodnia, a ja jestem w pełni gotowa na dwa Wielkanocne Śniadania. 

Wyjątkowo dobrze zniosłam całą zimę i zazwyczaj trudny okres przejściowy. Nie przeziębiam się, nie mam wielkich chęci na tony czekolady, pływam, dużo biegam, z radością pokonuję nasze lokalne, krakowskie pagórki i rzadko mam muchy w nosie. Choć to ostatnie, w dużej mierze wynika bezpośrednio z przedostatniego :). Zazwyczaj kilka dni przed Świętami bywałam rozdrażniona, z wiecznym odczuciem niepokojącego pośpiechu, że z czymś nie zdążę. Tym razem nawet jeśli pewna część początkowego planu legła w gruzach (na przykład zapomniałam o łososiu i tej Wielkanocy na naszym stole nie zagości tradycyjny Gravlax), to wcale mnie to nie zniechęca. Już zaplanowałam zamiast dwudniowego marynowania łososia, szybkie Wielkanocne ceviche. Nie zamierzam piec tysiąca ciast, wystarczą dwa wyjątkowe wypieki plus kandyzowane plastry pomarańczy. Ze stoickim spokojem mogę powiedzieć, że jestem do Świąt dobrze przygotowana. 

Do Świątecznego biesiadowania przygotowałam też nasze brzuchy, przez ostatnie dni serwując lekkie sałatki z surowego, bądź pieczonego kalafiora, z rzodkiewką, szparagami i różnymi odmianami kasz. Bo choć na naszym stole z M nie będzie sałatki jarzynowej, kiełbasek ani majonezu, to na tradycyjnym stole rodzinnym na pewno je znajdę.  U nas będą lekkie jajka przepiórcze, pesto ze szparagów, chleb tysiąc i jedno ziarno, śledzie, wspomniane ceviche, suszona wołowina i sernik. Tradycyjny stół Wielkanocny mojej mamy, na pewno będzie nieco cięższy, co nie znaczy, że mniej pyszny. Mając ten właśnie ciężar na uwadze menu bieżącego tygodnia oparłam na bardzo lekkich potrawach. Czego dowodem niech będzie poniższa sałatka.


Lekka sałatka z kaszy gryczanej, szparagów i białego sera
źródło KWESTIA SMAKU
przepis na 1 porcję
  • pół szklanki ugotowanej na sypko kaszy gryczanej
  • 50 g białego sera
  • 3-4 zielone szparagi, ugotowane al dente
  • garść listków młodej botwiny
  • pieprz i oliwa do smaku
Wszystkie składniki wymieszać, doprawić pieprzem i skropić oliwą.

15 kwietnia 2014

Tatar z tuńczyka z kremowym awokado i sorbetem z truskawek

Autor przepisu określił kompozycję mianem "istnej rozkoszy dla podniebienia". W obliczu tego cytatu swój dodatkowy komentarz uważam za zbędny. A teraz obiecany przepis.

Przeczytajcie. 
Przygotujcie. 
Zjedzcie.
Zachwyćcie się.






Tatar z tuńczyka z kremowym awokado 
i sorbetem truskawkowym z szampanem
źródło przepisu - Akademia Kulinarna

sorbet:
200 g truskawek
80 ml szampana lub wytrawnego wina musującego
2 łyżki soku z limonki
skórka otarta z pół limonki
2 łyżki cukru (użyłam syropu z agawy)

kremowy sos z awokado:
pół awokado
15 ml kremówki
sól i pieprz do smaku
sok z limonki

tatar z tuńczyka:
200 g świeżego tuńczyka
pół awokado
sok z limonki
olej z orzechów włoskich
2-3 krople oleju sezamowego
30 ml sosu sojowego light (o obniżonej zawartości soli)
1/4 czerwonej papryczki chili, posiekanej bez pestek
czarny pieprz do smaku

Wszystkie składniki sorbetu zmiksować. Wstawić do zamrożenia, w trakcie zamrażania miksować blenderem (miksowałam dwukrotnie). Połowę awokado zmiksować na krem z śmietanką, doprawić solą, pieprzem i sokiem z limonki. Tuńczyka posiekać w drobną kosteczkę, dodać pokrojone w kostkę awokado, skropione sokiem z limonki. Dodać olej z orzechów włoskich i doprawić olejem sezamowym, chili, sosem sojowym i odrobiną czarnego pieprzu. Schłodzić. Tatar podawać na rozsmarowanym kremie z awokado z kulką zmrożonego sorbetu.

Smacznego!

14 kwietnia 2014

Urodzinowe menu


Powyższe menu to mój urodzinowy prezent dla M. Wszystkie dania wyjątkowo smakowały solenizantowi, co niezmiernie mnie uradowało. Jak łatwo się domyślić, w trakcie uroczystej kolacji nie planowałam biegania z aparatem, dlatego nie wszystkie potrawy doczekały się sfotografowania. Przepisy obiecuję więc opublikować, jeśli tylko uda mi się dokonać tej niełatwej sztuki, zanim dania zostaną skonsumowane. 

13 kwietnia 2014

Dzień Dobry! Szparagi!

Zakupiwszy wiązkę zielonych szparagów szybciutko powędrowałam myślami do kolejnego poranka. 

Wstałam, wypiłam kubek zielonej herbaty i poszłam pobiegać. Pobiegłam na Wzgórze Św. Bronisławy, zrobiłam rundkę wokół Kopca, potem zboczami Sikornika zbiegłam nad Wisłę przez Przegorzały. Zahaczyłam o piekarnię i kupiłam dwie kromki pełnoziarnistego chleba dla M. Wstawiłam czajnik i zrobiłam jajecznicę. Najprostszą na świecie, na maśle, ze szparagami. 
Była pyszna.

Wymarzony poranek już za mną.

Kiedy już kupisz pierwsze szparagi, usmaż sobie jajecznicę. 
Będzie pyszna.




12 kwietnia 2014

10 kwietnia 2014

Szafranowy jogurt na dobry początek

Urodzinowy prezent charakteryzuje ilość serca upchnięta w środku. Nie ważne, czy pomysł nań trzymam w pamięci już od roku, czy szukam inspiracji tydzień przed. Najistotniejsze, żeby urzekł mnie od razu, żeby gwarantował wrażenie, że za nic w świecie, tu i teraz, nie wpadłabym na nic lepszego. Dziś M ma urodziny. Dostanie ode mnie coś, co potrafię najlepiej: wyjątkową kolację i pyszne śniadanie. Zawsze dbam o śniadania, wszak to najważniejszy posiłek dnia, śniadanie urodzinowe musi być więc tak samo szczególne jak wyjątkowy jest urodzinowy poranek. 

Po dzisiejszy jogurt sięgnęłam, aż do odległych Indii, mając na uwadze pewne, pyszne LASSI. Z rezultatu jestem bardzo zadowolona. To najlepszy jogurt wszech czasów! 
Jedna część prezentu wyszła idealnie!


Szafranowy jogurt

  • po 1 opakowaniu jogurtu greckiego 3,5% oraz 10% tłuszczu
  • szczypta soli
  • 2-3 łyżki syropu z agawy (lub miodu albo cukru)
  • 2 ziarenka kardamonu, rozgniecione w moździeżu
  • łyżeczka, pokruszonych nitek szafranu
  • pistacje i ziarenka granatu do podania
Jogurty wymieszać z solą i wylać na sito wyłożone gazą. Odstawić do lodówki na kilka godzin, tak by odciekł nadmiar serwatki, jednak nie do tego stopnia, by zrobił się labneh. Gęsty jogurt wymieszać z szafranem i kardamonem, dosłodzić według uznania*. Jogurt szczelnie owinąć folią i wstawić do lodówki na całą noc. Wyjąć na pół godziny przed podaniem. Podawać z pistacjami i ziarenkami granatu.

* Moim zdaniem jogurt najlepiej smakuje lekko "złamany" słodyczą, z wyraźnym aromatem szafranu, który subtelnie dominuje w całej kompozycji.

9 kwietnia 2014

Creme dela creme. Brulee z lawendą i nutką cytryny.

Gdy przyjeżdża do nas N muszę mieć w domu jakiś pyszny deser. Staram się nie powtarzać, więc gdy tym razem postanowiłam przygotować cremee brulee wiedziałam, że nie może być to wersja klasycznie waniliowa. Długo szukałam czegoś, co od razu ruszy moją wyobraźnię i nijak mi nie szło. Ostatecznie skusiłam się na wesję czekoladową, pomyślałam bowiem, że fajnie będzie, gdy roztopiony karmel posypię delikatnymi płatkami soli. Na delikatnym czekoladowym kremie będzie smakować wyjątkowo! Gdy sięgnęłam do półki z czekoladą ze stosu przypraw spadł mi papierowy worek zawiązany w supeł. Trzymam w nim lawendę. Olśniło mnie w te migi, od razu przypomniałam sobie wszystkie lawendowe crumble oraz takież lemoniady i postanowiłam oprócz kremu z czekoladą zrobić też wersję z lawendą i skórką cytrynową. Deser wyszedł PRZEPYSZNY! Obydwa rodzaje creme brulee* zostały przez konsumujących je krytyków wyjątkowo docenione. Dobitnie świadczyło o tym długie Mmmmm dobywające się znad ramekinów za każdym stuknięciem łyżeczki.

*Sesji zdjęciowej doczekała niestety tylko wersja z lawendą :)




Creme brulee z lawendą i cytrynowym aromatem
3 porcje

250 ml śmietanki kremówki
3 żółtka
2 łyżki brązowego cukru

skórka otarta z połowy cytryny
kwiaty z 6 łodyżek lawendy
drobny brązowy cukier do podania

Śmietankę zagotować z cukrem, skórką cytrynową oraz lawendą. Odstawić z ognia. Żółtka utrzeć trzepaczką lub łyżką do uzyskania jednolitej konsystencji**. Powoli i stopniowo wlewać śmietankę do żołtek, cały czas mieszając. Masę przelać przez sitko i rozlać do trzech ramekinów. Piec 50-60 minut w 100ºC, tak by krem był ścięty ale nie zrumieniony. Dokładnie schłodzić przed podaniem. Deser podawać zimny, posypany brązowym cukrem, który należy skarmelizować za pomocą specjalnego palnika.

** Jajka należy utrzeć starając się nie ubić ich i nie napowietrzyć zbyt mocno. Moją ciągłą bolączką przy przygotowywaniu tego deseru była warstwa "jajecznicy, która ścinała mi się za każdym razem na kremie, nawet po przecedzeniu masy przez sitko. Zawsze było to rezultatem zbyt mocnego ubicia żółtek, które ucierałam z cukrem. Lekkie utarcie samych żółtek i zagotowanie śmietanki z cukrem rozwiązało problem.


Czekoladowy creme brulee z solonym karmelem
3 porcje

250 ml śmietanki kremówki
3 żółtka
1-2 łyżki brązowego cukru
6 kostek gorzkiej czekoladydrobny brązowy cukier do podania
szczypta płatków soli

Śmietankę zagotować z cukrem i czekoladą. Odstawić z ognia. Żółtka utrzeć trzepaczką lub łyżką do uzyskania jednolitej konsystencji. Powoli i stopniowo wlewać śmietankę do żołtek, cały czas mieszając. Masę przelać przez sitko i rozlać do trzech ramekinów. Piec 50-60 minut w 100ºC, tak by krem był ścięty ale nie zrumieniony. Dokładnie schłodzić przed podaniem. Deser podawać zimny, posypany brązowym cukrem, który należy skarmelizować za pomocą specjalnego palnika. Na koniec posypać krem odrobiną soli.

8 kwietnia 2014

Poranna rozpusta

Ileż ja się naczekałam zanim Monika opublikowała ten przepis! Najpierw zakochałam się w recepturze na pomarańcze w różanym syropie, które autorka opatrzyła diabelskim komentarzem. Obiecała mianowicie, że podzieli się się pomysłem na wykorzystanie samego syropu. Od tego momentu CODZIENNIE zerkałam na blog Moniki z nadzieją, że przeczytam upragniony przepis. Nie było to dla mnie nic wyjątkowego, do Moniki zaglądam zawsze, nawet jeśli nie mam w planach upieczenia blachy croissantów. Zaglądam choćby po to, by nacieszyć nimi oczy.


Wracając do mojego wyczekiwania, magicznej receptury doczekałam się po trzech miesiącach. A że był to środek lata i domowy labneh wykorzystywałam głównie w zestawieniu z morelami lub śliwkami, oczekiwanie na przepis zamieniło się w oczekiwanie na sezon cytrusowy. W końcu, rok później przepis doczekał się realizacji. I po za tym, że jest to przepis na iście bajkowe śniadanie, nie napiszę już nic więcej. Po prostu spróbujcie!


Pistacjowy labneh a'la tiramisu
źródło przepisu
proporcje na 3 pucharki
  • 400 g serka jogurtowego (jak zrobić LABNEH przeczytacie TU)
  • 1/3 szklanki pistacji
  • 2 łyżeczki wody z kwiatów pomarańczy
  • 2 łyżki miodu 
  • 1/2 szklanki korzennego syropu różanego z marynowanych pomarańczy (przepis)
  • małe opakowanie biszkoptów (użyłam polskich lady fingers)
  • kawałek chałwy do podania (wykorzystałam chałwę z pistacjami)
Pistacje zmiksować na krem z miodem, wodą pomarańczową i serkiem. W pucharku układać  na przemian biszkopty moczone szybkim ruchem w syropie różanym oraz warstwę serka pistacjowego. Należy zakończyć warstwą serka. Pucharki zawinąć w folię i odstawić do lodówki na kilka godzin. Podawać posypane rozkruszoną chałwą.

Smacznego!

6 kwietnia 2014

Pomarańczowo mi!

Pierwszy raz zamówiłam pomarańcze z In Campagna. I przepadłam od pierwszego ugyzienia. W ogóle, to już od samego patrzenia na zawartość cubotto robiło mi się ciepło gdzieś w środku, bo  pomarańcze z uroczo zarumienioną skórką wręcz proszą się o skonsumowanie. W marcu przyszły do mnie też cytryny, które to zamierzam ukisić, tak jak to pokazywałam TU oraz najlepsze, kremowe awokado, jakie w życiu jadłam. 

Pierwsze pomarańcze pokroiłam w plastry i zalałam RÓŻANYM SYROPEM, z każdej z namaszczeniem odcięłam cenną skórkę, której część przeznaczyłam na domową pomarańczówkę, z reszty przygotowałam skórkę kandyzowaną. Już się nie mogę doczekać kolejnej dostawy! Pomyślałam, że cudownym świątecznym podarkiem będą kandyzowane plastry słodkich pomarańczy, otoczone wytrawną, gorzką czekoladą.


Pomarańcze zamarynowane w syropie z dodatkiem wody różanej, kardamonu i cynamonu dodaję gdzie popadnie. Wspaniale na przykład wzbogacają domową owsiankę, w przypadku tej dzisiejszej, z korzennym puree z dyni zrobiły swoją robotę idealnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy ile może zdziałać taki jeden aromatyczny plasterek.



Korzenna owsianka jaglana z dynią i pomarańczami
  • 2/3 szklanki dyni, pokrojonej w kostkę
  • 1/2 szklanki mleka kokosowego
  • 1/2 szklanki wody
  • 1 osnówka gałki muszkatołowej (lub szczypta startej gałki)
  • kawałek kory cynamonu
  • 1 rozgniecione ziarenko kardamonu
  • szczypta soli 
  • 1 szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
  • 1-2 łyżki syropu klonowego
  • plastry pomarańczy w różanym syropie (z TEGO przepisu)
Dynię ugotować do miękkości w mleku kokosowym i wodzie z dodatkiem przypraw. Gdy dynia zacznie się rozpadać, wyjąć przyprawy i zmiksować dynię razem z płynem, w którym się gotowała. Dodać kaszę jaglaną i gotować, aż owsianka nabierze gęstej konsystencji. Gdyby okazała się zbyt gęsta można dolać dodatkowe mleko lub trochę wody. Doprawić syropem klonowym. Podawać gorącą z plastrem pomarańczy, marynowanym w różanym syropie.

Smacznego, zdrowego śniadania!

5 kwietnia 2014

Zielono mi!

Wielkiego finału nie było. Nadal jestem wrogiem pszenicy. Postanowiłam pociągnąć jeszcze trochę, bo wyjątkowo podoba mi się stan mojej skóry, która pierwszy raz od dobrych kilkunastu lat nie straszy niespodziankami. Pewnie na moje ładnie zaróżowione policzki wpływają również codziennie przebiegane kilometry, ale mam przeczucie, że unikanie glutenu też mi służy. Sama dieta nie jest dla mnie jakoś bardzo wymagająca. Makaronów nie jem za często, pieczywa brakuje mi jedynie, gdy patrzę jak M macza bagietkę w oliwie, kaszkę mannę zastąpiłam równie pyszną polentą i szczerze cierpiałam tylko wtedy, gdy mama przygotowała pęczak z roztopionym masłem. Uwielbiam pęczak ale na całe szczęście równie mocno smakuje mi kasza jaglana. Ostatnio odkryłam, że świetnie smakuje zmiksowana na puszysty krem z odrobiną mleka kokosowego, kremowym awokado i dwoma daktylami dla osłody. Albo z odrobiną kakao. Na śniadanie i na deser. Pyszny!


KOKTAJL JAGLANY Z AWOKADO
przepis znaleziony na blogu Gotuj zdrowo! z moimi zmianami

  • 1 miękkie awokado
  • 1/2 szklanki kaszy jaglanej
  • 1/2 - 1 szklanki mleka (używam mleka ryżowego lub kokosowego)
  • 2 daktyle
  • 1/2 łyżeczki kurkumy (opcjonalnie)
  • 1 łyżka kakao (opcjonalnie)
  • owoc granatu do podania
Wszystkie składniki z wyjątkiem granatu zmiksować na gęsty krem. Podawać z ziarenkami granatu.